16 dziwnych nazw ulic i dróg

nvm-confirm-site:1bdb418ce2b053ed77082d9cb6c9fdbe
Zdarzało się Wam zapewne nieraz spotkać jakąś sytuacyjnie zabawną nazwę ulicy. Jednak te, które przedstawimy poniżej są już całkowicie kuriozalne. Bo kto słyszał o ulicy Pokaż Swoje Cycki? Żeby było ciekawiej, pozwolimy sobie na trochę inwencji twórczej przy tłumaczeniu nazw ulic, coby i niewładający językiem angielskim mieli pojęcie o temacie.

1. Butt Hole Road (Droga Dziury w Tyłku)

Słowo "butt" ma oczywiście wiele znaczeń w języku angielskim, jednak to właśnie rozumienie go jako "tyłek" było najczęstszą formą internetowych żartów z nazwy tej drogi. Dlatego też jej mieszkańcy postanowili zmienić nazwę ulicy. Po obradach dotyczących nowej nazwy, mieszkańcy Conisbrough (South Yorkshire, Anglia) wybrali "Archers Way" (Droga Łuczników).

2. Psycho Path (Ścieżka Psycholi)

Psycho Path (Traverse City, Michigan, USA) została w internetowym głosowaniu wybrana najgłupszą nazwą ulicy w całych Stanach. Jest to droga prywatna, przeciętnemu użytkownikowi może być trudno odnaleźć ją np. na mapach, ale naprawdę istnieje.

3. Divorce Court (Dworek Rozwodów)

Divorce Court (located in Heather Highlands, Pennsylvania).

4. No Name Street (Ulica Bez Nazwy)

Turnersville, New Jersey.
Ktoś, kto wymyślał nazwę tej ulicy, po prostu... nie miał pomysłu na nazwanie jej.

5. Flickr Street

Flickr oczywiście najbardziej kojarzy się nam z portalem flickr.com, gdzie możemy przechowywać swoje zdjęcia. Jednak to nie na jego cześć powstała ta ulica. Ulica Flickr była dawną nazwą najbardziej wysuniętej na północ części Broad Street, w Bristolu.

6. Wong Way (Zua Droga)

W nazwie ulicy Wong Way aż prosi się o wstawienie literki "r" (Wrong Way), co dałoby nam całkiem sensowną nazwę ulicy (która jednak z drugiej strony byłaby trochę bezsensowna).Ulica ta została już przemianowana na Wong Street, na cześć Georga Wonga, ostatniego mieszkańca dawnego Chinatown znajdującego się w Riverside (California, USA).

7. Relief Land (Teren Ulgi)

8. AAAA Road (DrogAAAA!)

Ktoś chyba przysnął na klawiaturze...
AAAA Road w Howard Springs, Australia.

9. Camel Toe / Show Your Tits (Ulica Wielbłądziego Rowu / Pokaż Swoje Cycki)

Chociaż ciężko odnaleźć jakiekolwiek wiarygodne źródło co do tej ulicy, to uznaliśmy mimo wszystko, że praca włożona w stworzenie takiej tabliczki, przez tego, kto mógł ją podrobić jest warta umieszczenia tej ulicy tutaj.

10. Dumb Woman's Lane (Ulica Głupiej Kobiety)

11. Penis Road (Tłumaczenie chyba zbędne...)

Taka ulica, z definicji powinna być długa, prosta i najlepiej ze wzniesieniem!

12. Ruelle du Ha-Ha

13. Cockburn Street (Ulica Płonącego K...oguta)

Edinburgh

14. Whip-Ma-Whop-Ma-Gate (Eeeee...)

York, Anglia

15. Zzyzx Road (Ulica Zzyzx)

O matko...

16. Ulica Obi-Wana Kenobiego

Znalazło się i miejsce na polski akcent. Mianowicie w 2005 roku, jednej z ulic we wsi Grabowiec w powiecie toruńskim nadano imię Obi-Wana Kenobiego.

źródło: www.oddee.com

Tropical Islands

Otóż okazuje się, że największy kryty park wodny znajduje się za naszą zachodnią granicą, po drugiej stronie Odry. Kompleks zlokalizowany jest w Niemczech, w kraju związkowym Brandenburgia w powiecie Dahme-Spreewald, w gminie Halbe w dzielnicy Brand, około 60 km na południe od Berlina, około 100 km na północ od Drezna, około 90 km na zachód od przejścia granicznego w Gubinie.
Zacznijmy więc od historii obiektu. Otóż w latach 1938-45 w miejscu dzisiejszej hali powstało lotnisko wojskowe niemieckich sił powietrznych. Pod koniec II wojny światowej, lotnisko to służyło jako miejsce przygotowywania operacji powietrzno-lądowych, oraz jako zapasowe lotnisko dla samolotów myśliwskich. W roku 1945 armia radziecka przejęła władzę nad tym terenem. Szybko powstało tam jedno z pierwszych i zarazem największych lotnisk wojskowych NRD.

Tak było do roku 1992, kiedy to teren przeszedł pod zarząd Kraju Związkowego Brandenburgii. Wtedy to przystąpiono do oczyszczania podłoża z amunicji i zanieczyszczeń. 6 lat po tym, teren wykupiła firma CargolifterAG. Chciała ona stworzyć na tym miejscu bazę sterowców. Zbudowano halę, oraz sprowadzono z USA prototyp sterowca CargoLifter CL75 AirCrane. Niestety w lipcu roku 2002 niepoprawnie zabezpieczony sterowiec został zniszczony, co doprowadziło do upadku firmy kilka lat później.
W roku 2003 teren wraz z halą został zakupiony za 17,5mln euro przez malezyjskie konsorcjum Tanjong PLC/Colin Au, które stworzyło tam park wodny Tropical Islands. Jako, że hala została pierwotnie wybudowana dla sterowców, nie posiada ona żadnych podpór wewnątrz. Posiada 60 000m² przestrzeni użytkowej, zaś wymiary obiektu to 360 metrów długości, 210 szerokości i 107 wysokości. Do budowy obiektu wykorzystano 14 000 ton stali. Wewnątrz mieści się 5 000 000 metrów sześciennych powietrza, którego temperatura utrzymywana jest na poziome 26 stopni Celsjusza.
Hala posiada dosyć ciekawą, aczkolwiek niewykorzystywaną funkcję. Jako, że sterowce musiały się jakoś wydostać z hangaru, posiada on 6 przesuwalnych segmentów. Ważą one 600 ton i otwierają się w ciągu 20 minut. Niestety nie będzie nam raczej dane zobaczyć tego, gdyż ta funkcjonalność nie jest obecnie wykorzystywana.
Co z wejściem na teren obiektu? Otóż wykupuje się bilet jednorazowy, który pozwala nam na przebywanie na terenie obiektu przez dowolną ilość czasu. Trzeba mieć jednak na uwadze, że o godzinie 3 w nocy pobierana jest opłata nocna. Nocleg w namiocie kosztuje 24,5 euro, zaś wynajęcie bungalowu to koszt 49 euro. Ośrodek działa oczywiście 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu i 365 dni w roku.
Na ciekawskich czekają atrakcje takie jak 20-metrowy wjazd windą i podziwianie widoków, oraz lot balonem nad Lasem Tropikalnym, na wysokości około 55 metrów. Park posiada stronę internetową w języku polskim, dostępną w źródłach artykułu.
źródło: www.przezswiat.pl,

Dobra dziewczyna ratuje myszkę

Ta historia wydarzyła się w Kanadzie. Dziewczyna spacerowała brzegiem jeziora Ontario w wietrzny, zimowy dzień i zobaczyła, jak jakaś kobieta stoi na jednej nodze, trzymając swojego psa za ogon, który z kolei stoi w wodzie i czegoś bacznie wypatruje. Dziewczyna podeszła bliżej, by zobaczyć, co jest przyczyną tej niecodziennej sceny.

Okazało się, że z ogromnego kawałka lodu do wody wpadła mysz i teraz rozpaczliwie próbuje się wydostać z lodowatej pułapki. Za każdym razem wdrapywała się parę centymetrów po lodzie i znów wpadała do wody.


W końcu zmieniła taktykę i zdecydowała płynąć do brzegu, co też nie było łatwe, bo fale rzucały nią to do przodu, to do tyłu...



Próbując nabrać więcej powietrza zwierzątko szeroko otwierało pyszczek i dalej walczyło o życie. W końcu udało mu się dostać do brzegu, ale widać było, że jest skrajnie wyczerpane. Nie ruszało się, próbowało nabrać sił, ale w każdej chwili fale mogły zabrać je z powrotem w głąb jeziora. Dodatkowym zagrożeniem były psy, które przecież mogły je po prostu zagryźć.


W końcu dziewczyna zdecydowała się uratować myszkę i wzięła ją ostrożnie na ręce. Ta nie próbowała ani uciekać, ani jej gryźć. Zwierzątko trzeba było ogrzać. W tym celu kobieta zabrała je dalej od brzegu i zaczęła ogrzewać ciepłymi rękawiczkami.



Co 10-15 minut sprawdzała stan uratowanej myszy, aż w końcu uznała, że trzeba ją dogrzać promieniami słońca. Mysz dalej nie próbowała uciekać.



W końcu mysz zaczęła się wiercić i szukać sposobu na ucieczkę. Należało więc wypuścić ją w jakimś spokojnym miejscu.



Sterta desek była do tego idealna z racji możliwości ukrycia się. Mysz nieco się otrzepała, dokładnie umyła i pobiegła do swoich spraw.



Szukasz pracy i masz dość ludzi?

Tak, są ludzie, którzy energię czerpią z kontaktu z innymi i kochają pracę w zespole i pośpiechu. Ale jest też druga strona medalu - ci, którym lepiej egzystuje się w ciszy i względnej samotności. I oto w lutym br. pojawiła się na rynku wymarzona oferta dla tych drugich - propozycja przeprowadzenia się do najbardziej odległego lądu na Ziemi.


Tristan da Cunha to malutka wyspa leżąca po środku południowego Atlantyku, oficjalnie uznana za najbardziej odizolowany zamieszkały ląd na globie i właśnie tam szukali kogoś na stanowisko doradcy rozwoju rolniczego.


Wyspa leży ok. 2400 km od wybrzeży południowej Afryki i 3200 km od Ameryki Południowej. Ma ona średnicę ok. 11 km i powierzchnię niecałych 100 km2. Na wyspie znajduje się jedna osada, którą zamieszkuje ok. 300 osób, położona u stóp wulkanu o wysokości 2060 m. Odcięcie od świata potęguje fakt, że nie ma tam żadnego lotniska, a jedyny kontakt ze światem zewnętrznym zapewniają statki. Stałe połączenie obejmuje jedynie osiem rejsów rocznie do Afryki.



Poza ludźmi wyspę zamieszkują dosłownie miliony egzotycznych ptaków, a również kilka gatunków albatrosów i pingwinów. Nawet owiec jest tam więcej niż ludzi - 500 sztuk.



Gospodarka Tristan da Cunha opiera się na dwóch głównych filarach - handel łowionymi tu rakami i homarami oraz dystrybucja unikalnych drukowanych tu znaczków. Aktualnie na wyspie uprawia się jedynie ziemniaki, ale od nowego pracownika wymaga się rozpoczęcia upraw owoców, warzyw i w miarę możliwości innych roślin uprawnych.



Poza pensją oferta obejmowała pracę na łonie przyrody, pokrycie kosztów podróży, zamieszkania i wyżywienia. Zainteresowane osoby musiały się wykazać wiedzą o nowoczesnym leczeniu zwierząt hodowlanych, zasadach upraw na polach z rotacją uprawianych gatunków roślin, doświadczeniem w tworzeniu i utrzymaniu sadów, szklarni oraz wszelkimi innymi dziedzinami przydatnymi osobie odpowiedzialnej za wszystko co się uprawia lub hoduje na wyspie.



Umowa miała być podpisana na dwa lata i raczej nie można liczyć na świąteczny urlop czy odwiedziny znajomych w czasie lata. Rejs z Afryki do Tristan da Cunha trwa sześć dni. Poza pracą można jednak liczyć na wiele rozrywek, znajdziemy tu między innymi basen, centrum turystyczne, pub, kawiarnię i salę taneczną.

Źródło:http://www.theplaidzebra.com/the-worlds-most-isolated-island-paradise-wants-to-pay-you-to-live-there/

Miasta widma

Na świecie jest wiele przykładów opuszczonych miast, inaczej nazywanych miastami widmami. Miasto może zostać opuszczone miedzy innymi w wyniku kataklizmu, konfliktów zbrojnych lub z powodów ekonomicznych. Opuszczonym miastem nazywa się też takie osiedla, które bardzo się wyludniły i mieszka tam jedynie niewielka grupa osób. Takie opuszczone miejsca są często atrakcją turystyczną, czy celem urban exploration.
Duża część z takich miast widm była wcześniej miejscem wydobywania surowców. W Stanach podczas tak zwanej gorączki złota zakładano nowe miasta, które dziś często stoją opuszczone. Jednym z najbardziej znanych miast tego typu jest Bodie w Kalifornii opuszczone w 1942. Dziś jest już tylko atrakcją turystyczną.

Podobnie rzecz miała się w Japonii. Z tym, że tam opuszczona jest cała wyspa. Nie wydobywana tam tez złota, tylko węgiel. Wyspa Hashima, bo tak się ona nazywa ostatnio zyskała na popularności, bowiem kręcono tam sceny z filmu Skyfall z Jamesem Bondem. Co ciekawe jeszcze kilkadziesiąt lat temu było to najgęściej zaludnione miejsce na ziemi (83,500 osób/km2)!

Na pewno każdy z was słyszał o Czarnobylu. Od 1986 Czarnobyl, dużo większy Prypeć, w którym mieszkało około 50 000 osób i okolicą są prawie opuszczone. Prawie, bo mieszkają tam naukowcy badający promieniowanie po wybuchu elektrowni. Być może niedługo powrócą tam ludzie, bo w 2001 roku stwierdzono już tylko niewielkie promieniowanie, porównywalne z tym, które można spotkać na przykład w Warszawie.

Ciekawym przykładem miasta widma jest też francuski Oradour-sur-Glane. W 1944 Niemcy wymordowali jego mieszkańców. Ruiny budynków zostały pozostawione w niezmienionym stanie, by upamiętnić te tragiczne wydarzenia.

Takich miejsc na świecie jest mnóstwo: górnicze miasto Pyramiden w Norwegii, Kolmanskop w Namibii, gdzie była kopalnia złota, Mołoga w Rosji, która została zalana przy budowie hydroelektrowni i mniej więcej raz na dwa lata wynurza się z wody, czy Centralia, gdzie od 50 lat nieprzerwanie trwają pożary podziemnych kopalni węgla. I wiele, wiele innych...

W Polsce również istnieje kilka takich miejsc. Jest u nas sporo opuszczonych wsi, ale największe opuszczone miasta to bez wątpienia Kłomino niedaleko Bornego Sulinowa, i Pstrąże niedaleko Szprotawy. Oba te miasta zostały przejęte przez Armię Czerwoną i przerobione na bazy wojskowe. Po opuszczeniu ich w latach 90. przez żołnierzy radzieckich stoją puste do dziś.
źródło: wikipedia

Arcitc Love

Brice Portolano rozpoczął niedawno swój nowy projekt, który nosi nazwę "No signal" ("Bez sygnału"). Portolano fotografuje i przedstawia w formie foto-eseju codzienne życie ludzi, którzy wybrali życie z dala od wszelkiej cywilizacji. "Arcitc Love" to pierwsza z czterech części projektu, które przedstawia losy Tinji, dziewczyny, która mieszka na zimnym końcu świata.

#1.

Kliknij i zobacz więcej!

Tinja mieszka w fińskiej części Arktyki, gdzie hoduje 85 psów zaprzęgowych rasy husky. Kobieta żyje w sposób kompletnie odmienny od tego, do którego my przywykliśmy.
Gotuje posiłki w małym piecyku na drewno, do oświetlenia domu używa świec, a by przynieść wodę z pobliskiej rzeki, codziennie musi przebić się przez warstwę lodu.

#2.

Kliknij i zobacz więcej!

Sama wybrała takie życie. Kocha samotność i spokój, jaki daje jej życie w głuszy. Kocha pracę ze zwierzętami, karmienie ich, czyszczenie klatek i przebieżki po tundrze, ale nie hoduje zwierząt w celach komercyjnych.

#3.

Kliknij i zobacz więcej!

W swojej chatce mieszka ze swoim partnerem, Alexem, byłym zawodowym narciarzem. Razem wybrali to miejsce, gdyż oboje doceniają życie z dala od innych ludzi, w miejscu, gdzie jedynymi ich towarzyszami są psy.

#4.

Kliknij i zobacz więcej!

O swoim wyborze Tinja mówi krótko:
Nie potrzebuję materialnych dóbr. Natura daje mi wszystko to, czego potrzebuję.

#5.

Kliknij i zobacz więcej!


#6.

Kliknij i zobacz więcej!


#7.

Kliknij i zobacz więcej!


#8.

Kliknij i zobacz więcej!


#9.

Kliknij i zobacz więcej!


#10.

Kliknij i zobacz więcej!


#11.

Kliknij i zobacz więcej!


#12.

Kliknij i zobacz więcej!


#13.

Kliknij i zobacz więcej!


#14.

Kliknij i zobacz więcej!


#15.

Kliknij i zobacz więcej!


#16.

Kliknij i zobacz więcej!


#17.

Kliknij i zobacz więcej!


#18.

Kliknij i zobacz więcej!


#19.

Kliknij i zobacz więcej!


#20.

Kliknij i zobacz więcej!
Źródło: http://www.mymodernmet.com/profiles/blogs/brice-portolano-arctic-love
abcs